Oglądanie
filmów to dla mnie tortura, więc jak już najdzie mnie na to
ochota, oglądam je po czesku, przy okazji podtrzymując znajomość
tego języka na jakimś tam poziomie.
Dziś
dziwnym trafem naszła mnie ochota na film, a mój palec "maszyny
losującej" zatrzymał się na tytule "Full out" (pol.
"Obrót życia"*,
2015). Okazało się, że jest to film oparty na fakcie, opowiadający
historię Ariany Berlin, gimnastyczki.
Nie
mam na koncie zbyt dużej ilości obejrzanych filmów, nie mniej
jednak nigdy wcześniej nie oglądałam żadnego tak motywującego.
Poniższe cytaty pochodzą właśnie z niego.
Ariana
Berlin swoją karierę akrobatki rozpoczęła w wieku 3 lat.
O
rok wcześniej niż ja – narciarstwo.
Jej
marzeniem było wystąpić na olimpiadzie i pójść do collage'u
UCLA (University of California, Los Angeles) znanego z najlepszych
drużyn gimnastycznych.
Ja,
tak jak tata, miałam być olimpijczykiem.
Nekdy
musite spadnout nez zacnete letat
(Czasami
musisz spaść, zanim zaczniesz latać)
Ariana
uległa ciężkim obrażeniom w wypadku samochodowym, po którym
lekarze przekreślili jej dalszą karierę sportową.
Mi
w wieku 14 lat, gdy w końcu polubiłam narciarstwo, zaczęły boleć
kolana. Stało się to po tym, jak odbyłam swój pierwszy trening na
tyczkach.
Po
licznych badaniach okazało się, że problem tkwi w kręgosłupie.
Moi
rodzice nie ograniczyli się do jednego lekarza, ale wielu
potwierdziło diagnozę - zwyrodnienie kręgosłupa. Pamiętam, jak
jeden z lekarzy, patrząc na moje kolejne z rzędu zdjęcie
rentgenowskie, głośno wyraził swoje zdziwienie, że przyszłam do
niego na własnych nogach. Uważał, że dawno już powinnam jeździć
na wózku.
Pamiętam
jak dzień po badaniu zeszłam rano do kuchni, gdzie zastałam
swojego brata jedzącego śniadanie. Swoim sposobem zapytał mnie „co
tam?”. Odpowiedziałam, że już nigdy nie będę mogła jeździć
na nartach. I się rozpłakałam, bo wtedy właśnie dotarło do mnie
to, co powiedziałam.
Zakazano
mi wszelkich sportów. Dostałam permanentne zwolnienie z WF-u. Wtedy
bóle kręgosłupa się nasiliły, a wciąż jeszcze migoczące
gdzieś z tyłu głowy marzenie o AWF-ie i zostaniu trenerką fitness
zostało całkiem unicestwione.
Ale
mój ojciec nie dawał za wygraną. Nie wierzył, że tak o nagle
może być koniec. Trenował mnie mimo że kolana bolały. Mimo że
każdy niefortunny upadek mógł zakończyć się bardzo źle, ale
bez nart moje życie to nie byłoby życie.
Pamiętam,
jak po jednej, poważniejszej wywrotce leżąc na plecach na idealnie
ubitym stoku w pełnym słońcu sprawdzałam, czy ruszam palcami u
stóp.
Ponieważ
zalecono mi pływanie, na wakacje wysłano mnie na sportowy obóz
pływacki.
Tam
w końcu nauczyłam się dobrze pływać.
Rok
później pojechałam na obóz żeglarski. Nie wolno było ani
biegać, ani skakać. Generalnie nie wolno mi było robić nic,
dlatego żeglarstwo było jakimś rozwiązaniem.
Pewnego
dnia nie wytrzymałam patrząc, jak moi rówieśnicy grają w
koszykówkę - jedyną grę zespołową, którą uznaję. Ponieważ
na obozie nie było mojej mamy, która mogłaby mnie upomnieć i
przypomnieć o moim kalectwie, dołączyłam do nich.
Do
końca obozu biegałam i skakałam, a po powrocie ze zdziwieniem
stwierdziłam, że bóle kręgosłupa, jak również kolan "ucichły".
Ponieważ
pływanie było dalej zalecane, ojciec regularnie zabierał mnie na
basen.
Po
roku trenowania pływania pojechałam na zawody pływackie.
Przed
startem wdałam się w dyskusję z innymi zawodniczkami, dla których
zawody były chlebem powszednim. Nastraszyły mnie, że nie będę
mogła startować z "miejsca/z wody", czyli siedząc w
wodzie pod startowym słupkiem, ale każdy start zaczyna się skokiem
na główkę...
Nie
konsultując tego z organizatorami, przed startem weszłam na słupek
i skoczyłam.
Ponieważ
nigdy w życiu nie skakałam na główkę, nie miałam pojęcia o
technice, przegięło mnie, straciłam oddech i dopiero wtedy
naprawdę uszkodziłam sobie kręgosłup.
Przez
parę kolejnych dni ledwo chodziłam, bo ból był nie do zniesienia.
Nikdy
nevíte co vam zivot pripravuje
(Nigdy
nie wiesz, co przygotowuje dla ciebie życie)
Ariana
Berlin, kiedy wybudziła się ze śpiączki i po dziesięciu
tygodniach mogła wreszcie opuścić szpitalne łóżko, trafiła na
niesamowitą rehabilitantkę. Rehabilitantka ta, poza metodami
coachingowymi, ale zaczerpniętymi z tego pierwotnego, sportowego
coachingu, zastosowała kilka niekonwencjonalnych rozwiązań.
Mi
natomiast zalecono serię ćwiczeń wzmacniających mięśnie brzucha
i pleców. Z nudów ćwiczenia wzbogacałam kolejnymi, wspierając
się książkami, bo Youtube'a, jak to się mówi, nie było jeszcze
nawet w planach, a Ewa Chodakowska nie wiedziała nawet, że będzie
studiować Stosunki Międzynarodowe na UW, o AWF w Atenach nawet nie
wspominając.
Zaczęłam
sama tworzyć układy ćwiczeń fitness, które nie obciążały
kolan, ani kręgosłupa.
-
Jestli neco chces, musis za tim bojovat.
-
A co, když to co bych chtěla už není dal možni?
-
Kdyz se ti dvere zabouchnou pred nosem, musíš jist zadnim vchodem.
-
A co, kdyz neni zadni vchod?
-
Tak tam vlez oknem! Vzdycky se najde cesta.
(-
Jeśli coś chcesz, musisz o to walczyć.
-
Co, jeśli to, co chciałam robić, nie jest możliwe?
-
Jeśli drzwi zatrzasną ci się przed nosem, musisz wejść tylnym
wejściem.
-
A co, jeśli nie ma tylnych drzwi?
-
No to wejdź oknem! Zawsze znajdzie się droga).
Dziewczynie
zajmującej się rehabilitacją Ariany udało się zmotywować byłą
lekkoatletkę do ćwiczeń i doprowadziła ją do pierwotnej formy.
Ariana znów mogła normalnie chodzić.
Mój
ojciec również nie dawał za wygraną. Wierzył, że pójdę w jego
ślady. Przez jego upór znów znienawidziłam narty, a każdy wyjazd
w góry był dla mnie jak kara.
Chciałam
jeździć na desce snowboardowej, jak inni, ale ojciec się nie
zgadzał. Każde wyjście z auta po dotarciu na miejsce, do kurortu
narciarskiego zaczynało się awanturą, ale ostatecznie i tak nie
miałam wyboru. Wkładałam narty i szłam na stok.
W
filmie "Fall out" pojawia się dwóch trenerów (z
angielska coachów), którzy byli bardzo mocno mocno angażowani w
dobro swoich podpieczonych. Ich sposób motywacji i podejścia do
pracy z młodymi sportowcami był godny pochwały i naśladowania.
Ci
trenerzy dawali z siebie wszystko, by ich podopieczni zrobili to samo
dla siebie w kwestii sportu – dawali z siebie wszystko.
Obserwując
ich znów nabrałam ochoty, by zrobić studia podyplomowe właśnie z
coachingu tylko po to, by w przyszłości móc lepiej motywować
swoich pracowników (metod motywowania pracowników różnych grup
zawodowych pisałam jedną ze swoich prac dyplomowych).
Wspomniana
już rehabilitantka Ariany wciągnęła ją w taniec
hip-hop/breakdance robiąc z niej trenerkę dla swojego zespołu
tanecznego.
Ja
na II roku studiów dostałam się do drużyny narciarskiej AZS przy
Politechnice Wrocławskiej i pojechałam na swoje pierwsze zawody.
Parę
miesięcy później wystartowałam w Akademickich Mistrzostwach
Polski MTB Cross Country, ale to był rower.
Nie
narty.
Rok
później wzięłam udział w Akademickich Mistrzostwach Polski w
Narciarstwie Alpejskim.
Nie
miałam najmniejszych szans z prawdziwymi zawodniczkami, ale za
każdym razem stojąc przed bramką startową z kijkami przełożonymi
przez nią i czekając na znak, że mogę jechać, miałam nadzieję,
że może jednak mi się uda.
I
zawsze dawałam z siebie wszystko.
Ariana
Berlin po dwóch latach od wypadku wróciła do pełnej formy i
wystartowała na olimpiadzie.
Tak,
jak marzyła.
Ja
z mistrzostw do domu wróciłam na tarczy. Wiedziałam, że nigdy nie
dorównam ojcu i nie byłam z tego powodu zadowolona.
O
dziwo ojciec był ze mnie dumny. Jak nigdy. Powiedział mi wtedy, że
to nie medal się liczy, ale sam udział w mistrzostwach.
Wtedy
dopiero dotarło do mnie, że brałam udział w Akademickich
Mistrzostwach Polski w Narciarstwie Alpejskim.
Wtedy
też ojciec dał mi spokój w kwestii nart, ale moja wola walki
została.
Miałam
pełny doping, ale już nie wymagano ode mnie niczego na siłę.
Wtedy narty stały się moje i tylko moje, bo ambicja ojca została
zaspokojona.
W
2010 Ariana Berlin pomogła swojej drużynie gimnastycznej zająć
6-ste miejsce w Międzynarodowych Mistrzostwach Szkół Wyższych.
A
ja w 2010 po raz ostatni wzięłam udział w Akademickich
Mistrzostwach Polski w Narciarstwie Alpejskim.
Później
nie miałam już z kim jeździć.
Vsichni
mame sve vzestupy a pak, ale to jak se s nimi vypořádate uračuje
kdo vlastne jste. Musite delat veci o kterych si myslite ze je
nedokazete.
(Wszyscy
mamy ich wzloty, ale to jak potem sobie z nimi radzisz pokazuje to,
kim jesteś. Musisz robić rzeczy, o którym myślisz, że nie
podołasz).
W
kwestii biznesu i prowadzenia firmy nie miałam jednak żadnego
dopingu. Wszystkie moje decyzje odnośnie prowadzenia firmy zamiast
szukania pracy (które było upośledzone z przyczyn opisanych w tym
artykule) kończyły się krytyką i poniżaniem. Mówiono mi
(zresztą słyszę to do dziś), że robię głupie (w znaczeniu
„nieambitne”) rzeczy.
Oglądając
film i przypominając sobie swoją historię, aż ciężko mi
uwierzyć, że dałam radę.
Swoją
wolę walki potrafiłam przełożyć na studia, gdzie kilka razy
prowadzący nazwali mnie fighterem (studiowałam po angielsku).
W
najbliższe wakacje, o ile znów mocno nadwyrężony kręgosłup
pozwoli mi na to, chcę znaleźć grupę chętnych do ruchu dziewczyn
i zorganizować wspólne treningi fitness w parku, bo nie potrafię
zrezygnować z marzenia o zostaniu trenerką fitness.
Jeśli
chodzi o moją firmę – po raz kolejny widzę, że stwierdzenie, że
nawet świnka może wejść na drzewo, kiedy jest chwalona jest
bardziej trafne i mądrzejsze niż komukolwiek mogłoby się wydawać.
___________
* W
języku angielskim jest to określenie figury złożonej z trzech
figur: rundaka, fiflaka i salta. Każda z tych figur na zawsze
pozostała dla mnie w sferze marzeń, kiedy przez chwilę trenowałam
akrobatykę.
______________
O AUTORCE
Julia Daroszewska od ośmiu lat zajmuje się ogólnie pojętym marketingiem. Potrafi skutecznie wykorzystywać wszelkie dostępne na rynku narzędzia, co przekłada się na duże zasięgi i budowanie świadomości wspieranych przez nią marek.
Prowadzi firmę, której główną dziedziną jest wsparcie w zakresie szeroko pojętego Marketingu i Strategii Przedsiębiorstwa. Oferuje pomoc w budowaniu marek tworząc dla nich skuteczne plany działania na konkurencyjnych rynkach.
Julia Daroszewska prowadzi również szkolenia z tworzenia skutecznych profili/kont na LinkedIn i Facebooku - największych Mediów Społecznościowych wspierających biznes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz