Kiedy
w styczniu zwolniłam się z pracy z powodu dyskryminacji (mój
poprzednik na tym samym stanowisku miał dokładnie 2x wyższe
wynagrodzenie niż ja) zaczęłam zauważać, że pomimo XXI wieku i
tego, co widziałam w domach rodziców i dziadków (partnerstwo),
kobieta nadal nie jest traktowana na równi z mężczyzną. I mam tu
na myśli kraje wysoko rozwinięte. Do dziś nic się nie zmieniło.
No,
może jedynie to, że kobiety noszą spodnie i krótkie włosy.
Przez
ostatnie pół roku patrzyłam na to, co się dzieje szczególnie
tutaj, w sieci, bo tu, przed monitorem swojego komputera każdy jest
chojrakiem. Przekonałam się, że specjalistami w różnych
dziedzinach mogą być tylko mężczyźni.
Większość
tekstów, które opublikowałam na LinkedIn było oblewanych
pomyjami, krytykowanych, szykanowanych. Wszystkie opisane sytuacje
(niemoralne propozycje), które zafundowali mi prezesi i menedżerowie
wyższego szczebla z racji tego, że jestem kobietą również były
krytykowane.
I
nie raz usłyszałam, że z pewnością fakt że zaistniały był w
100% moją winą.
Wśród
zabierających głosy w tej kontrze są też kobiety. Przerażający
wynik statystyk mówi, że 30% kobiet to przeciwniczki innych kobiet,
które stoją po stronie mężczyzn (źródeł statystyki nie podam,
ostatnio wyszło to w jakiejś dyskusji).
Kobiety
są postrzegane jako ktoś gorszy, z mniejszymi prawami. Są poniżane
i lekceważone. Są gorszymi kierowcami, kobiety robią "śmieszne
biznesy" (to usłyszałam wczoraj).
Trzykrotnie
moje auto zostało wyśmiane przez przedsiębiorców (mężczyzn)
ponieważ nie jest to ani Audi ani BMW. Uświadomiono mnie, że
powinnam się wstydzić, że jako przedsiębiorca nie jeżdżę
żadnym z powyższych.
Podczas
ostatniego wydarzenia Startup Poland zapowiadający moją prelekcję
wspomniał, że kobiety są "lepszymi menedżerami".
Co
do tej kwestii jestem neutralna, ale nie da się ukryć, że
najlepszym managerem jakiego w życiu miałam i pierwszym, od którego
się czegoś nauczyłam była właśnie kobieta.
Faktem
jest, że kobiety są bardziej emocjonalne, a mężczyźni mniej.
Nie
wpływa to jednak na to, że niektórych zawodach kobiety sprawdzają
się gorzej, a mężczyźni lepiej. Natomiast w innych kobiety
sprawdzają się lepiej, a mężczyźni gorzej. Są też i takie
zawody, w których płeć kompletnie nie wpływa na efekt pracy. Ale
to tylko teoretycznie, bo dla mężczyzn różnica jest i to ogromna.
Kobiety
są od nich gorsze.
We
wszystkim, poza karmieniem piersią niemowląt.
Dziś
jeden z większych szołmenów na LinkedIn poprosił o
polecenie szkoleniowca. Wśród polecanych byli TYLKO I WYŁĄCZNIE
mężczyźni, mimo że ja znam w tej branży przede wszystkim
kobiety!
Jeden
z polecanych, prezes obecnie brytyjskiej, bo już nie polskiej
spółki, mój nieaktualny już przyjaciel, "polski guru
LinkedIn" podczas ostatniego zjazdu szkoły ASBIRO, na której
jest wykładowcą, nie wpuścił mnie po spotkaniu integracyjnym do
hotelowego pokoju. Zdołałam jedynie wziąć swoje rzeczy i o 3:00 w
nocy zostałam z walizką na środku hotelowego korytarza, 350km od
domu. I czy ktoś coś mu za to zrobi? Oczywiście, że nie. Właśnie
został polecony jako specjalista i ekspert w dziedzinie, w której
mógł prze dwa lata rozwijania swojego biznesu liczyć na moją
bezinteresowną pomoc i wsparcie (widoczne zresztą gołym okiem we
wszystkich jego mediach społecznościowych).
Nikt
nie zrobi nic ani jemu, ani innym, którzy z powodu
niedowartościowania traktują kobiety przedmiotowo.
Po
opublikowaniu wywiadu z CEO Canvy na jednym z portali, dla mężczyzn
rozprzestrzeniających ów artykuł w sieci nie było ważne, co owa
CEO miała do powiedzenia, ale to, czy jest ładna, czy nie.
Bo
kobietę ocenia się tylko po tym, czy jest ładna, czy też nie. Jej
kompetencje nie mają tu nic do rzeczy, bo w świadomości
społeczeństwa ona i tak ich nie ma i i tak jest gorsza od mężczyzn.
Jedną
z kandydatek w ostatnich wyborach na prezydenta RP była Magdalena
Ogórek.
Zastanawiam
się, ilu z Was byłoby w stanie powiedzieć o niej coś więcej
niż to, że jest "śliczną, szczupłą i zgrabną blondynką".
Wpisując
w Google jej imię i nazwisko wyskoczył taki oto obrazek, który,
jak mniemam stworzył MĘŻCZYZNA mogący na kobietę jej pokroju
tylko popatrzeć. Ale bez wzajemności.
Nawet
w kościele kobieta traktowana jest gorzej i nie ma prawa głosu, bo
jest kobietą. I oskarża się ją o gorszenie mężczyzn z samego
faktu, że... jest kobietą.
I
wiecie co? Mam już dość. Problemem, który w końcu udało mi się
namierzyć, zdiagnozować i nazwać jest FAKT URODZENIA SIĘ
DZIEWCZYNKĄ, a więc bycia kobietą.
Nie
mężczyzną.
I
żeby nie było, nie mam w planie organizowania żadnych czarnych,
białych, różowych, czy zielonych marszy. Zresztą w żadnym z
takich, ani innych nigdy nie brałam udziału i nie zamierzam.
Po
prostu znając problem wiem, że nie jestem w stanie nic zmienić.
Na
tę jedną, a niestety tak istotną rzecz, jaką jest płeć, nie mam
absolutnie żadnego wpływu.
Kilka
piosenek i teledysków amerykańskich piosenkarek muzyki POP
(Jennifer Lopez, Pink, Britney Spears) uświadomiło mi, że problem
ten dotyka nie tylko Polski, ale całego świata, a co za tym idzie,
nie da się przed tym uciec ABSOLUTNIE NIGDZIE. Gdzie nie pojadę,
spotkam się dokładnie z tym samym.
Nie
pozostaje mi już nic.
Wracam
do Narnii.
______________
O AUTORCE
Julia Daroszewska od ośmiu lat zajmuje się ogólnie pojętym marketingiem. Potrafi skutecznie wykorzystywać wszelkie dostępne na rynku narzędzia, co przekłada się na duże zasięgi i budowanie świadomości wspieranych przez nią marek.
Prowadzi firmę, której główną dziedziną jest wsparcie w zakresie szeroko pojętego Marketingu i Strategii Przedsiębiorstwa. Oferuje pomoc w budowaniu marek tworząc dla nich skuteczne plany działania na konkurencyjnych rynkach.
Julia Daroszewska prowadzi również szkolenia z tworzenia skutecznych profili/kont na LinkedIn i Facebooku - największych Mediów Społecznościowych wspierających biznes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz