Koniec
lat '90.
Marzę,
żeby zostać trenerką fitness. Marzę, żeby prowadzić zajęcia w
klubie fitness, z dużą grupą w sali z dużym lustrem.
Marzę
o pójściu na AWF, bo nie wiem jeszcze, z jaką opinią wiążą się
studentki tejże uczelni. Jednocześnie wiem, że trenerką fitness
nigdy nie zostanę, nie mówiąc już o studiach na AWF, bo kontuzje
uniemożliwiają mi uprawianie jakiegokolwiek sportu (napisałam o
tym tutaj).
Nieco
później niż połowa lat dziesiętnych XXI wieku.
Eksperymentalny
kierunek eksperymentalnej uczelni The Neisse University, opracowany
na podstawie badań przeprowadzonych w firmach, z których wynikło,
że kopro potrzebują informatyków potrafiących komunikować
się z światem, wypuszcza wyprodukowanych przez siebie absolwentów.
W
tym mnie – taką ni to świnkę, ni to morską.
Niby
inżynierem jestem, niby budowę komputera ogarniam, nawet jakieś
tam programy znam i nawet coś niecoś z kodu zrozumiem, aczkolwiek
swojego nie stworzę.
No
chyba, że HTML lub CSS, ale to nie programowanie. Z PHP znam jedną
funkcję, którą... Na własne potrzeby potrafię skopiować i w
odpowiednie miejsce wkleić. Podobnie rzecz się tyczy JavaScript,
ale...
Wracając
do wątku!
Początek
lat dziesiątych XXI wieku...
...nagle
wszyscy są marketerami. Wszyscy znają się na marketingu i w nim,
kolokwialnie rzecz biorąc, robią. Nie ważne, co kończyli i że
kończyli muzykologię. Robią w marketingu i **uj.
Nie
ważne, że jest on dla nich synonimem słowa reklama.
Na
hasło "analiza BCG" i "5 sił Portera" obracają
się na pięcie i idą do kuchni po herbatę.
Rozmyślam
o zmianie branży, bo tracę za dużo nerwów na użeranie się z
filologami klasycznymi... Od marketingu. Myślę o powrocie do kodu.
Zastanawiam się, czy ten PHP faktycznie gryzie, czy może jednak
nie, a JavaScript nie pryska w oczy jadem...
Po
czym siadam i czekałam, aż te głupie myśli mi przejdą. Nie mogę
zostać programistą. Cytując moją ulubienicę, ślicznotę z
video na YT,
który można wygooglać hasłem "Upośledzony klon Dody w Mam
Talent":
Chciałam
zostać programistką, ale pracując w domu, nikt by mnie nie widział
;)
A
jaki sens jest w byciu stylistką, jeśli moje kreacje oglądałyby
tylko cztery ściany, a przy lepszych wiatrach może jeszcze sąsiedzi
w trakcie moich jedynych, pieszych wycieczek do kontenera na śmieci?
Stwierdziłam,
że pokonam konkurencję tworząc portfolio, które udowodni, że
MARKETING =/= REKLAMA (czyt: marketing to nie to samo, co reklama) i,
żeby stworzyć jakaś markę, a potem ją wypromować, trzeba mieć
jakąś wiedzę, a nie tylko fanpage na Facebooku.
Zaszywam
się w domu i biorę do roboty.
Żeby
całkowicie nie skostnieć w bezruchu, rozwijam wachlarz ćwiczeń
fitnessowych i znów myślę o zostaniu trenerką.
Planuję
prowadzenie zajęć z fitnessu w parku.
W
tym samym momencie świat przeżywa szał na
bycie fit.
Facebooka
opanowują trenerki personalne i dietetyczki.
Dociera
to mnie, że mam za mały biust i za krótkie rzęsy, co skutecznie
uniemożliwia mi osiągnięcie jakichkolwiek wyników w tejże
dziedzinie sportu i porwaniu za sobą tłumów.
Chodakowska
jest tu ewenementem.
Na
skalę Polski.
Moje
wyjście do ludzi z fitnessem sprowadza się do skakania na skakance
na tarasie.
Kilka
lat później wychodzę do ludzi z gotowymi realizacjami będącymi
potwierdzeniem moich umiejętności.
Tych
marketingowych.
Kaloryferem
na brzuchu się nie chwalę. Wystarczy, że potraciłam koleżanki,
po tym, jak zobaczyły, ile jem w stosunku do rozmiaru, jaki noszę.
Na
widok mojego CV rekruterki piszczą. Jeśli którejś udaje się coś
wyartykułować poza piskiem, zwykle jest to zachwyt nad moim
doświadczeniem zawodowym i, (cytuję wielokrotnie padające
stwierdzenie) fenomenalnym,
jak mówią, portfolio.
Ale
pracy znaleźć nie mogę...
W
pewnym momencie w akcie desperacji usuwam z CV większość
wykształcenia i, jako taka ojoj
dziewcynka,
która nie bardzo ogarnia rzeczywistość i ledwo tytuł licencjata
obroniła, dostaję się do sklepu odzieżowego, gdzie sytuuję jako
stylistka i sprzedawcę.
Oto
polska właśnie.
Ale
dzięki temu widzę, jak w praktyce wygląda zarządzanie łańcuchem
dostaw w dużym, międzynarodowym kopro
i
jak bardzo owo zarządzanie kuleje.
Lata
2017 – 2018.
Wysyp coachów i trenerów rozwoju osobistego.
Coachami
są wszyscy.
Wszyscy
są coachami.
Niektórzy
idą nawet o krok dalej i zostają psychoterapeutami. Najgorsze jest
to, że nie jest to zawód prawnie regulowany i tzw. chroniony, więc
psychoterapeutą może być każdy.
Przyszli
psychoterapeuci robią kursy i szkolenia u innych psychoterapeutów,
którzy w pewnym monecie stwierdzili, że właśnie psychoterapeutami
zostaną.
I
zostają.
I
szkolą w zakresie tego, co znajduje się między stwierdzeniem, że
psychoterapeutą się zostanie, a faktycznym (i praktycznym) nim
zostaniem.
Ślepi
prowadzą ślepego.
Prawdziwi
trenerzy rozwoju osobistego czują się tak, jak ja na początku lat
dziesiątych XXI wieku.
Nie
wiem tylko, co z tym fantem robią.
Rok
2018 -
LinkedIn przeżywa w Polsce rozkwit. Ma coraz więcej użytkowników,
wśród których jest coraz więcej kołczów.
Ściana
LinkedIn co rano zasypywana jest ich złotymi
myślami w
stylu "jeśli nie wypijesz rano kawy, to będzie ci się chciało
pić".
Co
drugi post na tym portalu dotyczy pozytywnego myślenia i
optymistycznego podejścia do sprawy... Aczkolwiek na pytanie, czy na
sprawy rozwodowe również należy patrzeć optymistycznie, kołczowie
nagle głuchną.
Ja w tym czasie zakasuję
rękawy.
Podejmuję
męską decyzję i robię coś, przed czym broniłam się całe
wieki, bo mój temperament i ADHD mi na to nie pozwalały. Zakładam
klapki na oczy...
To jest ...SPECJALIZUJĘ SIĘ.
Nadal
siedzę w marketingu, ale koncentruję się na Social Mediach z
naciskiem na LinkedIn
i odciskiem na Facebooka.
Słowem:
Uczę korzystać z LinkedIn
konsultacje | szkolenia
Rok
2019, styczeń.
DOPIERO
STYCZEŃ.
Ba!
Dopiero 10-ty (słownie: dziesiąty) dzień stycznia.
Na
LinkedIn mamy wysyp ekspertów od LinkedIna.
Ponieważ
nie mam odpowiednio dużego biustu i mam za krótkie rzęsy
nie jestem mężczyzną, nie mam szans na przebicie się.
Poza tym nie lubię czerwonych oceanów.
Wolę
błękitne.
Mamy
dopiero początek roku, a ja już nie wiem kim
chcę zostać, kiedy dorosnę.
A
może wrócę do tych komiksów?
Marzenie
ściętej głowy.
Już
taki pomysł kiedyś miałam. Jest analogiczny do pomysłu
dotyczącego programowania i, kiedy się pojawia, należy usiąść i
poczekać, aż przejdzie.
Siedzę
i czekam.
Mogę
też kupić motor tym samym spełniając swoje marzenie o kupnie
motoru.
I
zatrudnić się w mięsnym, żeby mieć stały dopływ gotówki na
benzynę.
Albo
nie.
Lepiej
najpierw zatrudnić się w mięsnym, a później kupić motor.
I
wcielić w życie tekst z poniższej koszulki.
Mogę
też zostać drugim Kominkiem.
Kominkiem
II (Kominkiem
Drugim) dziś znanym jako JasonHunt.
Stać
się najbardziej poczytną blogerką w Polsce, wydać w końcu
chociaż jedną z dwóch czy nawet trzech zaczętych już książek i
pisać kolejne, siedząc w małych hipsterskich
kawiarenkach, za każdym razem pijąc inną czarną herbatę.
Wtedy
robiłabym to, co (poza sportami ekstremalnymi) kocham najbardziej:
pisała i piła czarną herbatę.
Ale
żeby móc oddawać się w pełni swojemu hobby, trzeba najpierw na
nie zarobić.
Póki
co zostaje mi mięsny.
______________
O AUTORCE
Julia Daroszewska od ośmiu lat zajmuje się ogólnie pojętym marketingiem. Potrafi skutecznie wykorzystywać wszelkie dostępne na rynku narzędzia, co przekłada się na duże zasięgi i budowanie świadomości wspieranych przez nią marek.
Prowadzi firmę, której główną dziedziną jest wsparcie w zakresie szeroko pojętego Marketingu i Strategii Przedsiębiorstwa. Oferuje pomoc w budowaniu marek tworząc dla nich skuteczne plany działania na konkurencyjnych rynkach.
Julia Daroszewska prowadzi również szkolenia z tworzenia skutecznych profili/kont na LinkedIn i Facebooku - największych Mediów Społecznościowych wspierających biznes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz