
Człowiek,
wbrew pozorom, nie stwarza sobie celów. Narzuca mu je czas, w którym
się urodził, może im służyć albo buntować się przeciw nim,
ale przedmiot służby czy buntu jest dany z zewnątrz. Aby
doświadczyć całkowitej wolności poszukiwania celów, musiałby
być sam, a to się nie może udać, gdyż człowiek nie wychowany
wśród ludzi nie może się stać człowiekiem.
Taką
tezę postawił w latach 1959-60 Stanisław Lem w swoim dziele pt.
"Solaris".
W
tym roku przestałam być Cyfrowym Nomadą i osiadłam w jednym
miejscu. Niedługo na swoim kanale na YouTube opublikuję o tym wideo
wraz z kilkoma wnioskami.
Powyższy
cytat jednak mocno wiążę się z tym, do czego doszłam podczas
zeszłorocznej, samotnej (i jednodniowej, bo to zaczyna już brzmieć
zbyt poważnie) wyprawy w góry.
I
faktycznie owa chwilowa samotność pomogła mi określić co jest
tymi celami narzuconymi z góry przez i na środowisko
przedsiębiorców, a co jest faktycznie tym, do czego sama dążę.
W
tym momencie czytam biografię Sama Waltona, "Amerykański Sen"
(twórcy
sieci Wal-Mart), który również wyłamuje się z ram
i celów już wówczas, w latach '50 ubiegłego wieku, ściśle
kojarzonych, czy wręcz wiązanych z przedsiębiorcami.
Jednym
ze stereotypów jest to, że przedsiębiorca zawsze jest bogaty i śpi
na materacu wypchanym pieniędzmi. Drugim - że powinien jeździć
drogim samochodem.
Ja
jeżdżę najdroższym autem... memu sercu, które nie raz zostało
mocno skrytykowane przez osoby, które w ogóle aut nie posiadają, a
docinki wiązały się z tym, że przecież jestem przedsiębiorcą,
więc powinnam jeździć czymś... Czym wypada jeździć
przedsiębiorcy, tj. Audi lub BMW.
Mało
kto również widział moje auto, nie mówiąc już o tym, jak ciężko
wyobrazić sobie 20 i pół letni samochód z przebiegiem niecałych
33tys. km.
Ale
moim celem nie jest posiadanie super samochodu. Nawet nie do końca o
takim marzę, wiedząc, ile bólu kosztuje mnie każda rysa na
lakierze, którą fundują mi obcy, nieostrożnie parkując swoje
nieukochane auta, czy też, jak przytrafiło mi się ostatnio, celowo
przebijając oponę... Która w moim aucie na szczęście nie
kosztuje tyle, co wyjazd na narty Alpy.
Bo
w tym "ambitnym" biznesie chodzę, chodzę pieszo,
ewentualnie jeżdżę rowerem.
Samochód
służy mi do tego zaplecza biznesowego i robi za ciężarówkę.
W
ostatnią sobotę mój sedan ostatecznie i podważalnie udowodnił,
że jest ciężarówką przewożąc na świąteczny Jarmark Dobroci
do Szklarskiej Poręby mnie oraz wszystko to, co widać na poniższym
zdjęciu.

Moje
stoisko, już po rozstawieniu wyglądało tak:

Kolejnym
aspektem, który również wspomniałam we wspomnianym wcześniej
wideo jest mieszkanie. Mieszkając w wielkim domu z ogromem można
być znacznie mniej szczęśliwym, (bądź w ogóle nieszczęśliwym),
niż lokując w mieszkaniu wielkości schowka na szczotki bez
centralnego ogrzewania i niemalże prowizoryczną łazienką, czego
sama niedawno doświadczyłam.
Zatem,
zbliżając się nie tylko do świąt Bożego Narodzenia, ale i końca
lat nastych XXI wieku zastanów się nad odpowiedzią na pytanie, do
którego zadania zainspirował mnie Lem na podstawie swojej
postawionej 80 lat temu tezy: czy twoje cele są faktycznie twoimi
celami?
Julia Daroszewska od ośmiu lat zajmuje się ogólnie pojętym marketingiem. Potrafi skutecznie wykorzystywać wszelkie dostępne na rynku narzędzia, co przekłada się na duże zasięgi i budowanie świadomości wspieranych przez nią marek.
______________
O AUTORCE
Prowadzi firmę, której główną dziedziną jest wsparcie w zakresie szeroko pojętego Marketingu i Strategii Przedsiębiorstwa. Oferuje pomoc w budowaniu marek tworząc dla nich skuteczne plany działania na konkurencyjnych rynkach.
Julia Daroszewska prowadzi również szkolenia z tworzenia skutecznych profili/kont na LinkedIn i Facebooku - największych Mediów Społecznościowych wspierających biznes.
Zakup mieszkania to moje marzenie. Chciałabym jeszcze w tym roku zgłosić się do tego biura nieruchomości https://nestate.pl/ Mam nadzieję, że znajdą dla mnie idealne mieszkanie.
OdpowiedzUsuń