Zdjęcie z okładki pochodzi z bloga ze stylizacjami. |
Niedawno zainteresowałam się certyfikatami potwierdzającymi jakość i rzetelność firm, ponieważ produkt, który wpadł
mi w ręce właśnie takowy posiadał.
Od
razu zasięgnęłam informacji od Wuja Googla odnośnie źródła i warunków otrzymania takiego. Myślałam bowiem, że to swego rodzaju odznaczenie odgórnie nadawane firmom przez instytucję państwową, a przynajmniej przez państwo kontrolowaną.
Okazało się, że
taki znaczek może stworzyć sobie każdy (jeszcze raz: KAŻDY) i
pobierać opłatę abonamentową za jego używanie.
Temat
wrócił do mnie znów, po tym, jak na Facebooku pokazała mi się
reklama kolejnej (sryliartej z rzędu) podobnej firmy.
Firma
ta zapewnia, że różni się od innych tym, że
badamy
firmy pod kątem tego, czy posiadają negatywne opinie w Internecie.
Nie ograniczamy się jedynie do najpopularniejszych źródeł,
dlatego też oprócz specjalistów, którzy zajmują się
weryfikacją, używamy dedykowanego narzędzia informatycznego.
Co
ja na to?
Po pierwsze
Żeby
sprawdzić opinie na temat danej firmy w innych miejscach niż Social
Media, wystarczy użyć Google lub skorzystać z narzędzia do
monitorowania mediów, np. Brand24, który, z tego co pamiętam,
oferuje darmowy okres próbny. Można więc daną firmę sprawdzić
naprawdę skutecznie samodzielnie i to bez żadnych kosztów.
Po drugie
Ja,
od ośmiu lat mając Babeczkową Pocztę COOKIE WITH LOVE zarobiłam
jedną negatywną opinię w Social Mediach (dokładnie na Facebooku),
która ciągnie się za mną jak tasiemiec i z rozmowy z klientką
wiem, że jest przyczyną ogromnego i dla mnie naprawdę bardzo
odczuwalnego spadku zainteresowaniem moją usługą.
Jedna negatywna opinia.
Jedna negatywna opinia.
Moi
klienci wiedza, że do każdego zamówienia przykładam się bardzo,
każde realizuję wkładając w nie całe swoje serce, co zresztą
nie powinno dziwić przy ten nazwie marki.
Ponieważ
zamawiający babeczki za pośrednictwem Babeczkowej Poczty nie są
ich konsumentami, więc często też nie widzą zamówionego przez
siebie produktu. Po prostu składają zamówienie, wysyłają
życzenia do zamieszczenia w dołączonym do babeczki bileciku i
płaca.
I
czekają.
Jeśli
więc tylko mam możliwość, robię zdjęcie babeczki sprzed jej
wysłania i wysyłam je klientom na maila, żeby mogli zobaczyć, co
tak naprawdę otrzyma od nich bliska osoba.
Skąd
więc negatywna opinia?
W 2016 roku przed Walentynkami zdecydowałam się na zorganizowanie konkursu dla widzów wrocławskiej telewizji ECHO24. W konkursie były do wygrania babeczki COOKIE WITH LOVE wraz z dostawą.
W 2016 roku przed Walentynkami zdecydowałam się na zorganizowanie konkursu dla widzów wrocławskiej telewizji ECHO24. W konkursie były do wygrania babeczki COOKIE WITH LOVE wraz z dostawą.
Jednym
z wygranych okazał się chłopak, z którym umówiłam się na
odbiór babeczki… I pech chciał, że na nieludzkim wtedy mrozie
padł mi telefon (od tamtej pory wiem, że mróz tak właśnie działa
na takie urządzenia i wożę ze sobą powerbank) dosłownie kilka
minut przed dotarciem do galerii handlowej, w której miało nastąpić
przekazanie nagrody. Żałuję, że od razu nie umówiliśmy się
konkretnie w jakimś określonym miejscu, ale doba komórek
wykorzeniła też pierwotny zwyczaj.
Jedyne
co mogłam zrobić i co też zrobiłam, to wskoczenie w najbliższy
tramwaj, dostanie się jak najszybciej do biura i skontaktowanie się
z owym wygranym z telefonu stacjonarnego.
Akcja
skończyła się wyzwiskami i groźbami zgłoszenia całego zdarzenia
do Rzecznika Praw Konsumenta*.
Akcja hejtu ciągnęła się dwa dni.
Zaczęłam
się godzić z faktem pójścia do więzienia. A wszystko przez próbę
promocji swojej firmy, która miała zarobić dla mnie na chleb.
Falę
hejtu zatrzymał ówczesny Redaktor Naczelny telewizji ECHO24, który
osobiście zajął się sprawą.
Komentarz
ze strony nie został jednak usunięty i zostanie tam już na zawsze.
A jego autor nie był nawet moim klientem. Nie zapłacił ani
złotówki za babeczki, których ostatecznie (na drugi dzień) nie
chciał już odebrać.
W
związku z powyższym ja nie miałabym możliwości otrzymania
certyfikatu potwierdzającego rzetelność mojej firmy, bo
negatywnych opinii nie trzeba by szukać po całej sieci.
Zresztą,
co ciekawe: mam również dwie opinie z czterema na 5 możliwych
gwiazdek. Jedna z nich jest od osoby, która również babeczkę
wygrała, a druga – od zamawiającego. Była to moja znajoma, która
zapytała mnie wprost, czy ma mi wystawić opinię „miłą”, czy
„szczerą”.
Wybrałam
szczerą.
Babeczka
do odbiorcy została wysłana zimą, więc kurier przywiózł ją
nieco zmrożoną. I to było powodem odjęcia jednej gwiazdki...
EDYCJA:
Negatywny
komentarz, dziś już nie widoczny, znajdował się tam jeszcze 2
lata temu temu. Bardzo negatywnie mówił o mnie i świadczonej
przeze mnie usłudze.
Wiem,
że wtedy jeszcze tam był, ponieważ dzień przed wyjazdem na
wakacje zadzwoniła do mnie niedoszła klientka w sprawie zamówienia
babeczkę.
Przeprosiłam
ją, że nie mogę zrealizować zamówienia w tym terminie
wyjaśniając, że wyjeżdżam i nie zdążyłam jeszcze ustawić
informacji zwrotnej w mailu do zamówień (wówczas babeczkowy sklep
Internetowy miał przerwę w swoim istnieniu i zamówienia składało
się telefonicznie lub mailowo).
Pani
wówczas wydarła się na mnie strasznie powołując się na jedyną
negatywną opinię na facebookowym fanpage'u i prawie ją cytując.
Obsmarowała mnie mówiąc, że nie dziwi się, że firma otrzymała
tak negatywny komentarz, skoro traktuje klientów w ten sposób.
I
w sumie dobrze się stało, bo nie chciałabym realizować usługi
dla tej pani, zwłaszcza, że zamówienie jednej babeczki wcale nie
jest dla mnie korzyścią. Co nie znaczy, że takich zamówień nie
realizuję i się z nich nie cieszę.
Po trzecie
Firma
Magnes
Media,
znana też pod nazwą
24 Emisje, która od kilku lat w sposób bezczelny oszukuje mikro i
małych przedsiębiorców w skali kraju, a na co Temida wciąż
pozostaje na to ślepa! (więcejo tym pisałam tutaj)
jest posiadaczem chyba najbardziej rozpoznawalnego certyfikatu
Rzetelna Firma.
O
tego:
Magnes
Media chwalą się nim w wielkich stopkach swoich maili.
Wielkich,
ponieważ logo certyfikatu zajmuje tam naprawdę sporą powierzchnię.
Kiedy
dołączyłam do grona oszukanych przez Magnes Media, skontaktowałam
się z firmą przyznającą certyfikat Rzetelnej Firmy. Zapytałam,
jakim cudem podmiot, który każdego roku ma ponad 1000 spraw w
siądzie, chwali się posiadaniem ich certyfikatu.
Dowiedziałam
się wówczas, ze ów certyfikat przyznawany jest firmom, które
płacą
klientom za faktury w terminie.
I jest to jedyny, brany pod uwagę wskaźnik.
Tak
myślę, że sama mogłabym również stworzyć podobny znaczek i
oferować go w abonamencie małym przedsiębiorcom, którzy walczą o
przetrwanie i nie koniecznie mają szerszą wiedzę na temat
marketingu i "biznesu". Certyfikat może być
wykorzystany w celu wzmocnienia pozytywnego wizerunku marki,
jak pisze firma, która je
wydaje.
Potrzeby
przedsiębiorców bywają oczywiście różne, a ponad 270 000
uczestników projektu na terenie Europy, jednoznacznie wskazuje na
zainteresowanie taką możliwością promocji –
pisze dalej.
Decydując
się na coś takiego miałabym stałe wpłaty na konto, których
ilość rosłaby w sposób wykładniczy.
A
możliwości ku realizacji tegoż celu mam, bo moja AgencjaMarketingowa POMELOGO oferuje zarówno stworzenie adekwatnej grafiki
jak i e-sklepu dla produktu cyfrowego.
Ale
ja po prostu nie umiem działać ani nieetycznie, ani wbrew swoim
przekonaniom, bo
dla mnie rozdawanie takich certyfikatów jest niczym innym jak tylko
wyłudzaniem
pieniędzy.
_______________________________
*Nie
chcę wchodzić w szczegóły prawne, ale faktycznie groziłaby mi
kara pieniężna, z której nie byłabym w stanie się wypłacić,
albo – w przypadku niewypłacalności, więzienie.
O AUTORCE

Prowadzi firmę, której główną dziedziną jest wsparcie w zakresie szeroko pojętego Marketingu i Strategii Przedsiębiorstwa. Oferuje pomoc w budowaniu marek tworząc dla nich skuteczne plany działania na konkurencyjnych rynkach.
Julia Daroszewska prowadzi również szkolenia z tworzenia skutecznych profili/kont na LinkedIn i Facebooku - największych Mediów Społecznościowych wspierających biznes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz