Ponieważ nie lubię oglądać filmów już od dawna, ostatnią bajką Disney'a, jaką widziałam była bodajże "Król Lew", a ostatnią, jaką widziałam w kinie był "Kopciuszek".
I było to na prawdę bardzo dawno temu.
Później przestałam śledzić losy postaci Disney'a i jestem bardzo w tyle.
Głównym powodem był fakt, że postaci narysowane po śmierci Walta Disney'a były dla mnie po prostu brzydkie z Pocahontas na czele, której historię znam i... Nie powiem "uwielbiam", bo jest tragiczna i niesamowicie smutna.
Mam na myśli prawdziwą historię prawdziwej Pocahontas.
Dziś niedziela, a ja właśnie wróciłam z kina, gdzie obejrzałam film "Mulan".
Film ten jest dla mnie doskonałą metaforą kobiety w biznesie.
Z cieknącymi z oczy łzami oglądałam tę bajkę, która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Polecam ją wszystkim, a szczególnie panom, którzy mają CÓRKI - obejrzyjcie ów film razem z nimi!
Ja z pewnością zadbam o to, żeby moje dwie siostrzenice go zobaczyły.
Nie wiem, czy film jest aż tak dobry, jak widziały go moje oczy. Z pewnością moje zamiłowanie do dalekiego wschodu, walk dalekiego wschodu i kultury Chin nie była tu bez znaczenia.
Jako pasjonatka genetyki wiem, jak daleko sięgają i jak wielki wpływ na człowieka mają geny. Mi genów Czyngis-chana nie brakuje, co może mieć wpływ na to, jak postrzegam postaci i wszystkie ich pokazane w filmie cechy, które uwielbiam: waleczność, walki wschodu, skośne oczy i długie, czarne włosy, których w genach nie odziedziczyłam (w genetycznym spadku dostał je mój brat).
Cudowna jazda konna i umiejętności jeźdźców (pomijam naginanie fizyki i przesadzone efekty specjalne) oraz sam widok pięknych, czarnych koni sprawiał, że oglądając je znów miałam ochotę wrócić do znienawidzonych lekcji jazdy (mój dziadek uważał, że każdy w rodzinie powinien umieć jeździć konno).
Ale wracając do samej Mulan, walecznej dziewczyny, której ojciec, jak sam stwierdził, zbyt późno zorientował się, że powinien zacząć robić z niej dziewczynkę.
Mój ojciec również nieco za późno zorientował się, że córkę wychowuje na syna. Mimo że nie brakowało mi nigdy wpływów kobiet: cudownie eleganckich babci i mamy, których kreacje uwielbiałam podziwiać i od których uczyłam się stylu, ostatecznie wychowałam się wśród chłopców i w ciągłej z nimi rywalizacji sportowej.
Trenowanie mnie ojciec rozpoczął kiedy miałam 4 lata.
Nigdy nie mogłam im dorównać, co sprawiało ojcu nieustanny zawód. W pewnym momencie jednak, podczas jednych z Akademickich Mistrzostw Polski Narciarstwie Alpejskim zdałam sobie sprawę, że kobiety nigdy nie dorównają mężczyznom... Siłą fizyczną. Dlatego też zarówno MTB jak i wspomniane narciarstwo ma podział zawodników według ich płci!
Biznes jest jednak dziedziną, w której kobiety nie są słabsze, bo w nim nie chodzi o siłę fizyczną.
A mimo to tak właśnie są postrzegane. Ich wpływy w świat biznesu oraz ich firmy są często wyśmiewane, pomijane.
Salon piękności jest mniej istotną dziedziną biznesu niż hurtownia elektryczna, mimo że właścicielka salonu piękności zatrudniając specjalistów stoi przed większymi wyzwaniami niż przykładowy hurtownik.
W filmie "Mulan" pięknie pokazano również to, jak przejaw u dziewczynki innych cech niż "typowo kobiece" są krytykowane i niezwykle niepożądane.
Kobieta powinna być ULEGŁA, powinna być OZDOBĄ męża i najlepiej nie powinna się odzywać, bo z zasady nie ma niczego do powiedzenia.
Powinna umieć dobrze gotować i dbać o męża.
Mimo że dziś podobne podejście wydaje się przerysowane i nieprawdziwe, bo kobiety wywalczyły sobie równouprawnienie (w praktyce niestety bardziej teoretyczne niż faktyczne), nadal w większości przypadków sprowadzane są do parkietu, kiedy są zbyt wyraziste i zaczynają "przyćmiewać" mężczyzn.
Na pierwszym roku studiów profesor nazwał mnie Fifgt Fifgter. Sport obudził we mnie wolę walki i nauczył dążenia do celu mimo absolutnego braku widocznych efektów.
Sport, a szczególnie sporty ekstremalne wiążą się z ogromnym wysiłkiem, który sam w sobie daje satysfakcję. Bo musi. Bo efekty widoczne są często dopiero po wielu latach mordęgi.
Kolejne uczelnie potwierdziły moją waleczność w kwestii osiągania celów.
Mając ogromne wsparcie ze strony przeważającego na uczelni męskiego grona, pamiętam, że skrzydła podcięła mi inna kobieta - obecna dziekan mojego macierzystego wydziału.
Podobnie zresztą jest w biznesie. Jest i było, bo najwięcej złego oraz czarny PR we Wrocławiu robiła mi właśnie kobieta!
Aczkolwiek mężczyźni, którzy czują się słabsi i zazdroszczą kobietom sukcesów oraz efektów ich ciężkiej pracy (bo tylko ciężka praca dale efekty, która w przypadku kobiet jest jeszcze cięższa!) i również niejednokrotnie sprowadzą je do parkietu, poniżają i naginają fakty, żeby tylko znaleźć u niej jakąś piętę Achillesa i wskazać szerokiej publiczności.
Gwoli ścisłości - film "Mulan" pokazuje waleczną kobietę, która zdobywa szczyt walecznością, odwagą i umiejętnościami, a nie przysłowiową blondyneczkę ze słodkim uśmiechem, dużym biustem i niebieskimi oczami, która czaruje świat swoim wyglądem, a atrybutami kobiecymi wynikającymi z natury osiąga zamierzone cele i, jak podpowiada wiele książek z dziedziny handlu dedykowanych kobietom, uwodzi i podrywa swoich męskich kontrahentów.
Mulan to dziewczyna, w której za grosz nie ma chęci wykorzystania swojej kobiecości. To przeciwieństwo lalki Barbie.
Mulan używa wszystkich wspólnych dla obu płci cech, które wykorzystują również kobiety w biznesie.
Są to rozum, umiejętności planowania, zarządzania, analityczne itp.
I Mulan i kobiety w biznesie z racji bycia kobietami są jednak traktowane gorzej tylko dlatego, że są kobietami.
Polecam obejrzenie filmu very much.
A co z wątkiem okultystycznym - postacią feniksa tak sprzeczną z moją wiarą Chrześcijańską?
Idąc z Jezusem można liczyć na podobne wsparcie. I zamierzam się do Niego po nie zwrócić, bo przede mną kolejne projekty, o których napiszę już niebawem.
DLACZEGO NIE BOJKOTUJĘ FILMU, JAK „POWINNAM”
Zapoznałam się z artykułami o bojkocie filmu i bardzo mnie one zaskoczyły.
Film to film, a to, gdzie był kręcony, albo co powiedziała aktorka grającą główną rolę to... To, co powiedziała i gdzie go kręcili.
Rozdzielam te dwie różne rzeczy. Mogę nie lubić jakiegoś piosenkarza, a mimo to słuchać jego piosenki, bo mi się dana piosenka podoba. Mogę nie lubić malarza, a mimo to może mi się podobać jego twórczość. Mogę nie lubić kucharza, a mimo to jeść ugotowane przez niego dania, BO W KAŻDYM PRZYPADKU są to absolutnie dwie różne rzeczy. I warto je rozdzielać.
To, że nie zgadzam się z czyjąś wypowiedzią nie znaczy, że muszę bojkotować całokształt twórczości.
Michael Buble na przykład jest dla mnie tak szkaradnym mężczyzną, że ciężko mi się na niego patrzy, ale nie przeszkadza mi to w zasłuchiwaniu się w piosenkach w jego wykonaniu.
Wiem, jaka jest sytuacja w Chinach, wiem, w jakiej propagandzie ludzie tam dorastają to rozumie, że obozy koncentracyjne w Chinach to pikuś, wierzchołek góry lodowej.
Dziwi mnie, że nikt nie protestuje przeciw tzw. fabrykom ludzi, w których pracują ludzie bez dowodów (bo byli kolejnymi dziećmi rolników, których nie można było prawnie zarejestrować), ludzie widmo. Pracują tam za miskę ryżu dziennie, bez żadnego wynagrodzenia pieniężnego, żadnych praw i życia.
To oni produkują te tanie rzeczy, które docierają do nas z Chin, które każdy z nas ma w swoim domu i które wciąż kupuje.
Patrząc, a w Szanghajskim zoo traktowane są zwierzęta, co oglądają turyści ciężko sobie nawet wyobrazić, jak traktuje się tam ludzi.
I jakoś przeciw temu nikt nie protestuje. Nikt się nawet tą sprawą nie interesuje.
O AUTORCE

Przykre
OdpowiedzUsuń