Przeraża mnie to, co obecnie dzieje się w Polsce i to, co jeszcze wymyśli nasz rząd.
W Radio słyszę kolejne pomysły władz na to, jak zepsuć gospodarkę, kolejne rozdawnictwo, któremu jestem przeciwna, które przeplatają się ze słowami manifestujących pracujących członków społeczeństwa: po prostu pozwólcie nam zarabiać pieniądze.
Nie wiem, za co się brać i wręcz boję się znów cokolwiek ruszać.
W październiku ubiegłego roku całkiem przypadkiem powstał przepis na Dolnośląskiego Grzańca (bezalkoholowego).
Przetwory owocowo-warzywne w formie musów Dżemster (Dżemster – the most hipster DŻEM ever) robiłam już od paru lat, ale miałam bardzo duże zapasy swoich wyrobków i nie potrzebowałam więcej. Zaczęłam więc kombinować i przypadkiem wyszło mi coś, co w wyniku prostego skojarzenia nazwałam bezalkoholowym grzańcem.
Tworząc nowe marki zwykle bazuję na skojarzeniach. Podobnie zresztą powstała nazwa Dżemster będąca skojarzeniem hipstera z dżemem, o czym opowiedziałam na swoim kanale na Youtube (o tutaj).
Od 2015 roku biorę udział w różnorakich jarmarkach. Postanowiłam, że na najbliższym zaserwuję swój nowy produkt na ciepło i zobaczę, co z tego wyniknie. Z racji braku alkoholu nazwałam go grzańcem dla kierowców i 7 grudnia 2019 zaserwowałam na Wzgórzu Radiowej Trójki w Szklarskiej Porębie.
Produkt zgrał się idealnie z tematyką tegoż Bożonarodzeniowego Jarmarku, który promował bezalkoholowe święta Bożego Narodzenia.
![]() | ||
Wystawa Produktów Regionalnych Wyprodukowano pod Śnieżką. Jelenia Góra, wrzesień 2015. Mój pierwszy jarmark.
|
Tydzień później odbył się 3-dniowy jarmark bożonarodzeniowy w stolicy Karkonoszy – Jeleniej Górze. Tam planowałam wzbogacić swoją ofertę również o produkt gotowy, który klienci mogliby zabrać ze sobą do domu. Do tego potrzebne mi było estetyczne opakowanie.
Zrobiłam sobie zbożową kawę i nastawiwszy minutnik na 8 minutowy czas zalecanego jej parzenia. Usiadłam przed komputerem i stworzyłam pierwszy i ostateczny projekt etykiety, po czym wstałam, żeby wyłączyć minutnik i zaparzoną już kawę postawić obok klawiatury i myszki.
Z pomocą słownika i z pomocą znajomych przetłumaczyłam ją na język niemiecki, czeski i rosyjski, a potem wydrukowałam na samoprzylepnym papierze. Okleiłam nią 900ml słoiki i wraz z nimi wystawiłam się na jarmarku w Jeleniej Górze.
Zainteresowanie produktem było ogromne. W ciągu 3 dni sprzedało się blisko 100 litrów.
Niektórzy wracali po grzańca dzień po dniu.
Po sukcesie, o którym wieści rozeszły się w sieci, w tym również na portalu LinkedIn, gdzie, jako trener tego medium społecznościowego działałam bardzo prężnie (a przy okazji – dodaj mnie do swojej sieci kontaktów!), postanowiłam wykorzystać moment i znaleźć kolejne możliwości jego dystrybucji.
Postawiłam na knajpy, którym zaproponowałam serwowanie go swoim klientom na gorąco.
Od stycznia 2020 roku Dolnośląski Grzaniec (bezalkoholowy) dostępny był w barze w Dzierżoniowie i w Jeleniej Górze.
We Wrocławiu żadna restauracja nie była chętna do włączenia go do swojego asortymentu, a potem zrobiło się za ciepło, żeby gdziekolwiek go serwować.
W marcu wzięłam udział w wystawie produktów regionalnych w czeskim mieście Jabłoniec nad Nysą. W organizowanym tam konkursie na regionalny produkt spożywczy Dolnośląski Grzaniec (bezalkoholowy) oraz trzy pozostałe, produkowane przeze mnie jadalne wyrobki (Dżemstery, czekoladowe babeczki COOKIE WITH LOVE oraz gorąca czekolada) zajął I miejsce spośród produktów spożywczych pokonując nawet czeskie piwo!
Parę dni później ogłoszono lockdown...
![]() |
I miejsce w konkursie na Regionalny Produkt Spożywczy. Jabłoniec nad Nysą w Czechach, marzec 2020. |
W marcu straciłam swoje źródło przychodu. Nastraszenie ludzi i zamknięcie ich w domach, a następnie zamknięcie szkół spowodowało, że z dnia na dzień straciłam wszystkich uczniów, których uczyłam języka angielskiego. Korepetycje zapewniały mi stałe źródło dochodu.
Kiedy moje oszczędności zaczęły topnieć, odchorowałam sytuację depresją, o której radio trąbiło nie mało, bo takich jak ja było więcej.
Pozbierałam się jednak i zaczęłam przygotowania do udziału w bożonarodzeniowych jarmarkach, na których tradycyjnie miałam promować Dżemstera i planowałam powtórzyć sukces Dolnośląskiego Grzańca (bezalkoholowego). Tym razem planowałam przygotować się jednak lepiej – tak, żeby nie zabrakło mi serwowanego na gorąco Grzańca, co stało się w roku ubiegłym.
Nauczona doświadczeniem, że zabawa z małymi słoikami z płynem, podczas, gdy kolejka do garnka z Grzańcem rośnie, wybrałam się do hurtowni w sąsiednim województwie (do Wielkopolski) i zaopatrzyłam w duże, ponad czterolitrowe słoje.
Było lato, więc wyjazd połączyłam z kilkudniowym pobytem nad jeziorem, niedaleko miejscowości, w której znajdowała się hurtownia.
Po powrocie zaczęłam kontynuowanie robienia zapasów, ale tym razem w dużych słojach jednocześnie rozważając udział w jarmarku w Niemczech.
Parę miesięcy później jednak wszystkie bożonarodzeniowe jarmarki, zarówno te polskie jak i zagraniczne stanęły pod znakiem zapytania.
Jesienią wszystko było już pewne - nie było co na nie liczyć mimo że w wielu miastach imprezy masowe jednak się odbywają, targi i targowiska nie mają z pandemią problemu.
Jarmarki jednak, mimo że odbywają się na świeżym powietrzu zostały odwołane, a ja zostałam z wielkimi słojami Grzańca i absolutnym brakiem towaru dla ewentualnych odbiorców w postaci sklepów.
Dwie sieci marketów wyciągnęły rękę do lokalnych producentów zapraszając do składania ofert. Jedna z sieci wykazała zainteresowanie Dolnośląskim Grzańcem (bezalkoholowym).
Znów wybrałam się do hurtowni tym razem zaopatrując w odpowiednie dla oferty sklepowej słoiki.
Zajęłam się też porządnymi etykietami. Wysłałam zapytania ofertowe i wybrałam ofertę kolegi ze swojej klasy ze Szkoły Podstawowej. Dostając doskonałą jakość w świetnej cenie jednocześnie wzbogaciłam ofertę projektów graficznych swojej Agencji Marketingowej POMELOGO również o druk etykiet (druk wizytówek i innych materiałów reklamowych już w niej miałam).
Postarałam się o kody kreskowe i, kiedy wszystko było gotowe, zadzwoniłam do dyrektora sklepu, żeby umówić się na dostawę, ale on... Wycofał się ze współpracy [p tym, jak wszystko dokładnie uzgodniliśmy, a ja się dokładnie ze wszystkim przygotowałam.
Zostałam z gotowym do wprowadzenia do sklepów towarem, w który do tego momentu zainwestowałam niemało już gotówki i czasu.
Kilka, dosłownie kilka słoiczków udało się upchnąć na zasadzie komisu do sklepu ze zdrową żywnością, ale mimo że sklep nic nie tracił, musiałam się mocno prosić o to, żeby mój produkt mógł stanąć na ich półkach.
Inny sklep - z asortymentem alkoholowym przyjął towar znacznie chętniej, ale również w komis, więc moja gotówka została w stanie zamrożonym na czas nieokreślony.
Bary i restauracje zostały ponownie otwarte, więc postanowiłam zwrócić się również i do nich.
Skontaktowałam się z kilkoma.
Te z miejscowości z Gór Sowich były chętne na wprowadzenie Grzańca do swojego menu. Miałam im dostarczyć gotowe porcje, które przed podaniem gościom wystarczy tylko podgrzać.
Oznaczało to jednak kolejną wyprawę do hurtowni słoików, tym razem do Województwa Łódzkiego, ponieważ nie miałam możliwości zamówienia mniejszej ilości niż 16 palet...
Wyruszyłam więc na podłódzkie rozdroża poznając Polskę z perspektywy kierowcy i z zaskoczeniem stwierdzając, że tamta część kraju nie ma dróg...
Zaopatrzyłam się w odpowiedniej wielkości słoiczki i nakrętki znów inwestując w produkt i skacząc jak zając autem po bezasfaltowych oraz pełnych kolein asfaltowych drogach Województwa Łódzkiego, ruszyłam do domu modląc się, żeby dowieść słoiki całe i zdrowe.
Robiąc pierwszą partię Grzańca dla restauracji zaczęłam się rozglądać za dobrym miejscem na wykupienie billboardu mającego na celu promocję produktu w regionie i jednoczesne wsparcie sprzedażowe lokali gastronomicznych serwujących mój produkt.
Projekt grafiki zrobiłam samodzielnie. Billboard miał wyglądać tak, a hasło promocyjne brzmieć: „Narodzona w Dzierżoniowie duma Dolnego Śląska”.
![]() |
Wizualizacja billboardu promującego Dolnośląskiego Grzańca (bezalkoholowego). |
W międzyczasie powstał nowy smak mojego musu owocowego Dżemster, który doskonale smakuje na gorąco. Jako „szarlotką w słoiku” postanowiłam zaoferować go lokalnym kawiarniom jako alternatywę dla tradycyjnego i bogatego w gluten (którego niektórzy nie tolerują) ciastka.
Nie zdążyłam.
Kiedy pierwsza partia dla restauracji była gotowa, restauracje zostały zamknięte...
Co prawda do dwóch miejsc Dolnośląski Grzaniec (bezalkoholowy) zdążył trafił w łącznej ilości kilkunastu sztuk, ale to było na tyle. A zamrożony kapitał w postaci słoików jak stał, tak stoi. I zajmuje miejsce, którego i tak obecnie, w przechodnim mieszkaniu tymczasowym międzyprzeprowadzkowym za dużo nie mam.
Billboardu na szczęście nie zdążyłam wykupić, bo ruch turystyczny również zmalał.
Czy to wszystko ma w ogóle jakieś pozytywy?
Owszem, ma.
Cała na sytuacja zmusiła mnie do myślenia i działania. Do szukania kolejnych, budowania nowych strategii i wychodzenia ze swojej strefy komfortu. O ile to ostatnie jest nadal straszne, aczkolwiek trening czyni mistrza, o tyle strategię i poszukiwanie nowych rozwiązań uwielbiam. A i tu trening czyni mistrza. Był to więc dla mnie niezwykle rozwojowy czas, który zaowocował nowymi doświadczeniami i umiejętnościami jak żaden inny wcześniej.
Jedną z nabytych w tym dziwnym czasie prawdziwej walki o przetrwanie na rynku czasie są rozmowy handlowe. Nadal nie mam predyspozycji do bycia handlowcem, ale z absolutnie bezdyskusyjnym i niczym nieuzasadnionym "nie" radzę sobie coraz lepiej, a moje wysiłki owocują.
Idąc tropem sklepu z alkoholem, który zainteresował się moim bezalkoholowym produktem postanowiłam odezwać się do innych tego typu sklepów specjalistycznych. Sklepy, które brały ode mnie towar nadal w komis, chwaliły się nim w swoich social mediach. To spowodowało reakcję łańcuchową i kolejne zaczęły już odzywać się do mnie same.
Pozytywna informacja zwrotna od klientów, a przede wszystkim opiniach o nim na portalu LinkedIn spowodowała, że ruszyła również sprzedaż Internetowa.
I
wszystko, mimo pandemii rozwija się dalej, a ja jestem zmuszona i
jednocześnie niezwykle zmotywowana, żeby działać, myśleć,
próbować i inwestować dalej. Nawet, jeśli po raz kolejny będę
musiała zmienić tor rozwoju dla produktu
produktów.
O AUTORCE

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz