Dziś przelała się u mnie czara goryczy. Podsumowałam swoje ostatnie 3 miesiące bycia handlowcem i stwierdziłam, że stanowisk decyzyjnych i kierowniczych NIE POWINNO SIĘ obsadzać kobietami!
Dzisiaj podsumowałam swoje 3 miesiące bycia handlowcem i zrozumiałam, dlaczego kobiety są tak dyskryminowane na stanowiskach kierowniczych oraz dlaczego kobiece biznesy i firmy mają się nijak do tych, które tworzą i prowadzą mężczyźni.
W ciągu tego czasu każdy kontakt, w którym po drugiej stronie była kobieta, kończył się rozwlekłym w czasie do nawet 3-miesięcy procesem decyzyjnym, na końcu którego pojawiała się odpowiedź: NIE.
Dzisiaj padło kolejne "nie", a rozmowa wyglądała tak:
- NIE.
- Ale dlaczego.
- Bo nie.
- A jest jakiś powód?
- Bo to nie jest czas na to.
Popatrzyłam za okno, wszędzie biało.
- Jak to nie jest czas?! Na GRZAŃCA?! To teraz to nie jest czas na grzańca?
- No nie i już.
Rozmowa odbyła się ze sprzedawcą w sklepie z REGIONALNYMI PRODUKTAMI zlokalizowanym w STOLICY DOLNEGO ŚLĄSKA, który to sklep nie chciał przyjąć na swoje półki DOLNOŚLĄSKIEGO Grzańca (bezalkoholowego).
Próba nawiązania kontaktu: 4 tygodnie.
Na dworze śnieg i -11 stopni, ale "to nie czas na taki produkt".
Z osobą decyzyjną nie udało mi się skontaktować, bo nie raczyła ani oddzwonić, ani odpisać.
Produkt nagradzany,
regionalny, uwielbiany przez konsumentów... Ale nie, bo nie.
Mam wrażenie, że właśnie wzmianki o tych nagrodach, które zgarnia produkt, moje zdjęcie z nagrodą w formie tabliczki, która niebawem zawiśnie w moim nowym „kącie biurowym”, jak tylko się do niego przeprowadzę, zrobiła nie taką robotę, jaką miała.
Takie zachowania uwarunkowane są biologicznie. Natury nie oszukasz – pojawił się trafny komentarz pod moim postem na LinkedIn.
I fakt jest faktem. Tak właśnie jest! Sama, jako kobieta, jestem podatna na takie zachowania. Są podświadome i nie zawsze kontrolowane. Mają również mocne podłoże socjologiczne: po prostu tak się nas wychowuje od najmłodszych lat: dziewczynki mają być ładne i grzeczne, a chłopcy mogą rozrabiać. Kiedy dziewczynka rozrabia, jest karana. Kiedy chłopiec - jest usprawiedliwiany.
Teraz - kiedy kobiecie coś się udaje, jest szczęśliwa, robi coś ciekawego i godnego uwagi - pozostałe chcą ją ściągnąć z drabiny sukcesu i poniżyć, żeby czuła się tak źle, jak one z powodu jej sukcesu.
Kiedy ja, a wcześniej mój brat byliśmy jeszcze uczniami, moi rodzice, stosowali osobliwą strategię, której wówczas nie rozumiałam, a która teraz jest jasna jak nigdy wcześniej! Otóż...
Kiedy problem należało rozwiązać z nauczycielką - płcią żeńską - na rozmowę szedł mój tata. Kiedy problem należało rozwiązać z nauczycielem - płcią męską - na rozmowę szła moja mama.
Przed kobietami nie można mówić o sukcesach, mimo że o nich opiera się biznes. Ale po co handlować czymś, co nie odnosi sukcesu? Na nim buduje się pozycję lidera. Najlepszym przykładem jest historia Phila Knighta, twórcy marki Nike (którą właśnie czytam).
Sama
ćwiczę tylko w Nike'ach. Inne marki dla mnie nie istnieją, bo jak
już w coś iść, to w najlepsze.
Ale
kobiety uważają inaczej... A inna, podobnie rozwlekła
czasie próba kontaktu w sprawie sprzedaży produktu była nie mniej
nieprzyjemna.
Telefonując zostałam poproszona o podanie swojego numeru:
- Pani kierownik oddzwoni, jak będzie miała czas.
Sklep spożywczy.
Okolice godziny 14:00.
Pani kierownik ma wielce dużo roboty.
- Z doświadczenia wiem, że nie oddzwoni. A nie może teraz poświęcić mi chwili na rozmowę?
Poświęciła. Po chwili rozmowy wydała się zainteresowana produktem i ofertą.
- Proszę wysłać ofertę na maila.
Po 3 minutach oferta była w jej skrzynce. Zaznaczyłam, że w weekend będę we Wrocławiu i mogłabym od razu dostarczyć jej towar.
Rozliczenie na zasadzi komisu, czyli tylko za sprzedane słoiki.
Żyć nie umierać, tylko brać i handlować.
Nie doczekawszy się odpowiedzi, w poniedziałek koło południa podjechałam do sklepu.
- Czy zastałam Panią Kierowniczkę?
- Nie, już wyszła. Dziś wyszła wcześniej.
Ekspedientka nic nie wiedziała. Nie chciała też podejmować decyzji. Chciała za to podać mi prywatny numer kierowniczki, ale odmówiłam. (Zapewne nie znała zasad i dla niej samej mogłoby się to źle skończyć).
- Będę próbowała dzwonić do sklepu.
- Ale jej nie będzie cały tydzień. Ma chorom curke.
Pozamiatane.
Moja madka również miewała chorom curke, ale przypominam sobie, żeby kiedykolwiek była ze mną w domu dłużej niż 1 dzień. Zawsze stawała na rzęsach, żeby załatwić mi jakąś opiekę, bo po prostu nie mogła nie pójść do pracy.
Fakt, że miała bardziej odpowiedzialną rolę, a jej pacjenci byli rejestrowani z wyprzedzeniem.
Ale ja tam nie wiem.
Przypomniała mi się również wypowiedź mojego przyjaciela z niezwykłym wręcz wykształceniem, doświadczeniem i portfolio: za każdym razem, kiedy rekrutowała mnie kobieta, nie dostawałem pracy.
Ja również.
Jak również i moje najgorsze doświadczenia w kwestii rekrutacji związane są właśnie z kobietami! Jak np. pamiętny tekst, że „swoimi dyplomami to możesz sobie ****** podetrzeć, my i tak wyślemy cię na szkolenie.”
NATOMIAST, dla kontrastu: 100% rozmów z decyzyjnymi mężczyznami, czyli mężczyznami na stanowiskach kierowniczych albo właścicielami firm zajmowało max. 2 minuty.
Po tym czasie przyjmowałam zamówienie i umawiałam się na termin dostawy, albo od razu otrzymywałam odpowiedź odmowną.
O AUTORCE

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz